wtorek, 20 września 2011

Wygodny i praktyczny magazyn wody z rynien

Autorem artykułu jest Alek



Jak we własnym zakresie wykonać praktyczną i niedrogą instalację zbierającą deszczówkę do podlewania ogrodu? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w poniższym artykule. Ponieważ zagadnienie to przerobiłem na własnym przykładzie, podzielę się kilkoma ważnymi wskazówkami.

Zakładając, że dom już stoi, a rynny odprowadzają wodę z dachu np. na ziemię w okolice fundamentów, pozostają nam trzy elementy do zaprojektowania i wykonania : zbiorniki na wodę deszczową, rury doprowadzające wodę do zbiorników, rury odprowadzające nadmiar wody.

Ze zbiornikiem sprawa jest wbrew pozorom łatwa. Doskonale sprawdza się w tej funkcji zbiornik 1000 litrów z białego plastiku w formie zbliżonej do kwadratu (często w zabezpieczającym przed uszkodzeniami koszu z listew aluminiowych). Zbiornik plastikowy ma tę zasadniczą zaletę, że jest lekki i łatwy w manewrowaniu i instalacji nawet dla 1 osoby . To kolosalna przewaga w porównaniu do betonowych kręgów, z których często wykonuje się studnie na wodę. Zbiorniki takie można kupić po ok 200 zł, używane z odzysku. Na hasło „zbiornik plastikowy 1000 Litrów” ofert w wyszukiwarkach i serwisach aukcyjnych o nie brakuje. Lepiej zakupić zbiorniki, które wcześniej służyły do przechowywania wody pitnej lub środków spożywczych. Nie polecam raczej tych zbiorników w których trzymano paliwo – łatwo da się to sprawdzić organoleptycznie. Do podlewania ogrodu o powierzchni ok. 1000 m2 najlepiej sprawdzają się dwa takie zbiorniki. Gdy zbiorniki już mamy trzeba zakopać je w ziemi w niedużej odległości od rynien, z których woda będzie zasilała zbiornik. O ile usytuowanie domu na działce na to pozwala wygodnie jest wkopać jeden zbiornik z jednego boku domu a drugi z drugiego, dzięki czemu każdy z nich będzie zbierać wodę z dwóch najbliższych rynien. Jeśli woda z dachu odprowadzana jest czterema rynnami oznacza to, że ani kropla deszczu nam nie ucieknie. Ponadto posiadając zbiornik z obydwu boków domu będzie nam łatwiej skorzystać ze zgromadzonej wody przy podlewaniu nawet najbardziej wysuniętych części ogrodu.

Jak zakopać i zabezpieczyć zbiornik?

Ponieważ zbiornik ma ok metra wysokości a po włożeniu do dziury musi być jeszcze przykryty wylewką zabezpieczającą i ziemią to wykop na półtorej metra głębokości okaże się konieczny. Do tego zadania najlepiej wynająć koparkę, która przyjedzie i w godzinkę albo dwie nam sprawę załatwi. Przy okazji wynajęcia pana z koparką lub mini-koparki z wypożyczalni sprzętu budowlanego najlepiej za jednym razem wykopać rowki na ewentualne rury drenarskie oraz na ewentualne rozprowadzenie instalacji wodociągowej i elektrycznej (wskazówki na końcu artykułu). Po włożeniu zbiornika do dziury czasem na dnie wykopu zbiera się woda lub zalega spadły deszcz. Wtedy może się okazać, że zbiornik będzie „tańczył” na wodzie. Ponieważ utrudnia to prace instalacyjne, zbiornik po dokładnym ustawieniu należy ustabilizować - najlepiej częściowo zalać go wodą. Następnie kopiemy dwa rowki, w których umieścimy po rurze doprowadzającej wodę z rynien do zbiornika (tu kilof i szpadel powinien nam już wystarczyć). Przysypujemy zbiornik ziemią do połowy i porządnie udeptujemy.

Kolejny krok to podłączenie zbiorników. Najlepiej gdy wylot z rynny zaopatrzony jest w tzw. osadnik czyli mini studzienkę, w której woda musi przelecieć przez sitko, a z której dalej kierowana jest do elastycznego kolana czyli ok. półmetrowego odcinka rury dającej się swobodnie wyginać. Zarówno osadnik jak i kolano to standardowe produkty większości producentów systemów rynnowych. Naszą rurę do zbiorników (drenarską lub kanalizacyjną) możemy założyć w zależności od tego jak nam będzie wygodniej: na elastyczne kolano albo bezpośrednio na osadnik. Naturalnie średnica naszej rury powinna być ciut większa od kolana/osadnika aby woda wchodziła bez strat i oporów. Tu dodam, że zastosowanie drenu w takich sytuacjach jest nieco wygodniejsze – jeśli średnice łączonych rur są np. równe, dren można rozciąć na kilku centymetrach i rozchylony nasadzić na rurę poprzedzającą i obwiązać np. drutem. Po zasypaniu ziemią będzie to jak najbardziej trwałe połączenie. Dalej rurę kładziemy w rowku i wprowadzamy do zbiornika gdzie uprzednio pod jego samą górną krawędzią wycinamy (piłką ręczną do metalu lub inną z małym zębem) otwór na rurę. Zatem nasz magazyn na wodę może już zbierać deszczówkę.

Aby z gotowym zbiornikiem mieć wygodę, musimy tez pomyśleć o odprowadzaniu z niego nadmiaru wody. Najlepiej aby nie wymagało to z naszej strony kiwnięcia palcem (możemy być przecież w tym czasie na wczasach). Trzeba zatem wykonać również tuż pod górną krawędzią ścianki bocznej zbiornika otwór, do którego włożymy rurę drenarską lub kanalizacyjną odbierająca nadmiar wody do kanalizacji burzowej lub studni chłonnej.  Najwygodniej zrobić przelew podobnie jak przedstawiłem to w artykule „Prawidłowa instalacja drenów i  magazynowanie zebranej wody”. Możemy wtedy spać spokojnie.

Dochodzimy teraz do kwestii prawidłowego zasypania zbiornika.

Otóż zbiornik z podłączonym rurami zasypujemy pozostałą ziemią i solidnie udeptujemy warstwa po warstwie aż do poziomu kilku centymetrów ponad korek na jego suficie (dostęp do korka to najważniejsza rzecz w trakcie późniejszego używania instalacji). Bardzo istotną kwestią jest naprawdę dobre ubicie ziemi gdyż osiada ona jeszcze po pewnym czasie od udeptania w wyniku wychodzenia z niej powietrza. Sprawę najlepiej załatwia zlanie wykopu wodą, która odpowietrza ziemię i powoduje jej ostateczne zagęstnienie (trwa to min. 2-3 dni). Ponieważ plastikowy zbiornik po pewnym czasie nie wytrzymałby ciężaru przykrywającej go ziemi i zwyczajnie by się zapadł, niezbędne jest także wykonanie nad nim wylewki betonowej.

Sprawa jest prostsza do zrobienia niż większość zainteresowanych się spodziewa. Trzeba tylko przygotować szalunek, do którego potrzebne będzie trochę desek, młotek, gwoździe no i piła ręczna lub mechaniczna jak kto woli. Z desek zbijamy szalunek na beton o długości takiej, która pozwala na jego bezpieczne podparcie najlepiej z wszystkich czterech stron zbiornika (minimalnie z dwóch przeciwległych). Pierwszy etap polega na ułożeniu obok siebie desek (podłogi) o długości umożlwiającej podparcie szalunku na gruncie – deski muszą wystawać poza zbiornik na min 20 cm z każdej strony – a następnie ich zbiciu listwami lub deskami poprzecznymi. Dno szalunku musi mieć w swoim środku pozostawiony otwór umożliwiający późniejsze zakręcanie i odkręcanie korka. Otwór może być kwadratem o bokach kilka centymetrów dłuższych niż sam korek. Następnie do każdego boku szalunku i każdego boku otworu przybijamy deski tak aby stworzyły ścianki boczne szalunku. Wysokość ścianek bocznych ok 20 cm. Wygodnie i pewnie stabilizuje się ścianki boczne poprzez przybicie 2-3 tymczasowych listew przekątnie między ściankami szalunku do ich górnej krawędzi – po wlaniu i zgęstnieniu betonu usuwamy listwy. Teraz pozostaje już tylko włożyć do szalunku siatkę zbrojeniową do kupienia w sklepach i hipermarketach budowlanych. Może to być niedroga siatka z najcieńszego drutu zbrojeniowego ważne tylko aby jej rozpiętość odpowiadała mniej więcej rozpiętości szalunku. Naturalnie przed włożeniem musimy w siatce wyciąć otwór na przygotowany otwór pod korek zbiornika.

Pozostaje przygotować beton (pół na pół piasku i cementu) i wlać go do szalunku na minimum tydzień. Tu podpowiadam, iż nieduże ilości betonu w domowych warunkach najwygodniej przygotować w taczce. Łopatą wrzucamy i mieszamy cement z piachem, dodajemy wody, dowozimy gdzie nam potrzeba i przechylając taczkę od razu wylewamy. Na końcu taczkę szybko i dokładnie zmywamy – taczka to taka ogrodowa betoniarka na kółku. W trakcie schnięcia betonu zwłaszcza w gorące dni musimy pamiętać o jego polewaniu – ten zabieg umacnia beton i chroni przed pęknięciami. Gdy już dobrze stwardnieje i wyschnie (najlepiej nie mniej niż 14 dni) usuwamy ścianki boczne szalunku (podłoga zostaje na zawsze ale to w niczym nie przeszkadza). Możemy już przysypać zbiornik ziemią do odpowiadającej nam wysokości pamiętając o wcześniejszym wykonaniu w przestrzeni nad korkiem studzienki np. z kilku zmurowanych betonowych kostek brukowych lub kawałka grubej rury melioracyjnej. Taką studzienkę estetycznie przykrywamy np. kamienną lub betonową płytką – najlepiej czymś o wyglądzie komponującym się z wyglądem ogrodu.  W ten sposób uzyskujemy trwały i wygodny dostęp do 1000 litrowego zbiornika, który w trakcie silnego deszczu napełnia się w 15-30 minut. Potem gdy w upalne dni woda z kranu ledwie cieknie my tylko odkręcamy korek zapuszczamy pompę (zanurzeniową lub powierzchniową, jak kto woli) i ku zazdrości sąsiadów, z doskonałym ciśnieniem podlewamy nasz ogród za koszt jedynie odrobiny prądu. Zbiorniki takie mogą służyć także do zasilania systemów automatycznego podlewania trawników i kroplowników do podlewania drzew i krzewów. W razie braku opadów deszczu mogą służyć także do napełniania wodą z kranu w porze późno wieczornej lub porannej gdy ciśnienie w wodociągu nawet w czasie suszy się poprawia.

Co najważniejsze wykonanie całej instalacji jest dość tanie. Największy koszt to zbiorniki 400-500 zł i wynajęcie koparki 200-300 zł. Reszta kosztów to już kwoty niewielkie. W sumie 1000 zł powinno wystarczyć z zapasem na magazyn wody o łącznej pojemności 2000 litrów. Wydatek ten zwraca się w ciągu jednego sezonu jeśli weźmiemy pod uwagę rachunki za wodę do podlewania ogrodu płacone latem.

Zabawę powyższą gorąco polecam gdyż sam od kilku lat korzystam z tego rozwiązania i sprawdza się doskonale.

---

O kładzeniu rur drenarskich więcej piszę w artykule „Prawidłowa instalacja drenów i magazynowanie zebranej wody” a o rozprowadzeniu w ogrodzie instalcji wodociągowej i elektrycznej parę słów zawarłem w artykule „Jak wygodnie uzbroić ogród w prąd i wodę”.

Alek

http://majsterkujewdomuiogrodzie.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sadzimy róże w ogrodzie

Autorem artykułu jest Rafał Okułowicz



Róże są bardzo lubianymi krzewami ogrodowymi. Były cenione już w starożytności. Wśród nich są rośliny o różnym tempie wzrostu, pokroju i zastosowaniu. W tej rozmaitości każdy posiadacz ogrodu znajdzie coś dla siebie. Warto się tym zainteresować szczególnie teraz, gdyż jesień to doskonały moment na sadzenie róż.

Jakie odmiany wybrać do ogrodu?

Na ogrodowe rabaty szczególnie przydatne będą róże zwane po prostu rabatowymi, czasem też bukietowymi. Odmiany z tej grupy pozwalają tworzyć długo kwitnące rabaty oraz niskie żywopłoty. Na jednym pędzie wytwarzają od kilku do kilkudziesięciu kwiatów. W zależności od odmiany osiągają od 20 do 100 cm wysokości.

Posiadacze większych ogrodów mogą wybrać róże parkowe, osiągające do 2 a nawet 3 metrów wysokości. Mogą rosnąć pojedynczo (np. na trawniku) lub w szpalerze, tworząc żywopłot. Ich zalety do mniejsza podatność na choroby i szkodniki oraz większa mrozoodporność. Dobrze też radzą sobie na słabszych glebach. Wymagają mniej zabiegów i pielęgnacji niż róże rabatowe ale potrzebują też więcej miejsca aby się rozrastać.

Wśród róż wyróżniono też grupę roślin okrywowych. Są niskie ale szybko rozrastają się na boki, gęsto pokrywając powierzchnię ziemi.

Odmiany dla siebie znajdą też amatorzy pnączy. Róże pnące mają długie i wiotkie pędy. Choć nie są typowymi pnączami (nie wytwarzają organów czepnych) można je z powodzeniem rozpinać na pergolach, trejażach, płotach i murkach.

Poszukujący czegoś bardziej niezwykłego mogą zakupić odmiany szczepione na pniu, tzw. róże pienne. Są to odmiany szlachetne szczepione na odpowiednio dobranych podkładkach, tworzące przepiękne „drzewka różane”. Doskonałe do uprawy na niewielkich powierzchniach, na miejsca wyeksponowane, a nawet do donic i pojemników. Świetne rośliny na taras.

Gdy zdecydujemy się na wybór róży z powyższych grup, zwróćmy też uwagę na cechy danej odmiany, takie jak termin kwitnienia, siła wzrostu czy mrozoodporność.

Róże z certyfikatem

Co roku powstają nowe, ciekawe odmiany róż do uprawy w ogrodach. Nie tylko ładnie kwitnące ale też cechujące się dużą zdrowotnością i odpornością. Takie szczególnie odporne i zdrowe róże odznaczane są wyróżnieniami jak np. niemieckie ADR (Allgemeine Deutsche Rosenneuheitenprüfung), czyli Powszechną Niemiecką Oceną Nowości Różanych. Jest to jeden z najsurowszych egzaminów dla róż na całym świecie. Ocenie poddawana jest odporność na mróz, obfitość kwitnienia, efekt kwitnienia, zapach, a przede wszystkim odporność. Kupując różę odznaczoną ADR możemy mieć pewność, że kupujemy różę bardzo dobrej jakości i odporności.

Na co zwrócić uwagę w sklepie?

Jesienią mamy duży wybór sadzonek. Każda z nich powinna być opatrzona etykietą z nazwą odmiany i producenta. Można kupić róże z odkrytymi korzeniami, w kapersach (owinięte korzenie) oraz róże w pojemnikach. Ze względu na niższą cenę najpopularniejsze są róże z odkrytymi korzeniami i w kapersach. Takie róże powinny mieć przynajmniej po dwa silne, nie uszkodzone pędy o grubości ołówka oraz silne korzenie, posiadające wiele drobnych włośników. Korzenie takich sadzonek są narażone na przesuszenie, dlatego przed posadzeniem warto je przez kilka godzin wymoczyć w wodzie. Jesienne sadzenie róż tego typu można przeprowadzić od końca września do pierwszych przymrozków.

Jak sadzić róże?

Róże najlepiej rosną na stanowiskach dobrze nasłonecznionych i przewiewnych i na glebach o wysokiej zawartości próchnicy oraz głęboko uprawionych, najlepiej piaszczysto-gliniastych. Zbyt luźną glebę mieszamy z kompostem, a zbyt zbitą rozluźniamy piaskiem. Odczyn pH gleby powinien wynosić 6,5.

Pod każdą roślinę wykopujemy dołek na tyle duży aby jej korzenie swobodnie się w nim mieściły i nie zaginały.  Róże sadzimy na takiej głębokości aby miejsce szczepienia było kilka centymetrów pod ziemią. Po sadzeniu glebę wokół roślin trzeba dokładnie ubić i obficie podlać.

Przed nadejściem zimy nowo posadzone róży obsypujemy ziemią, wykonując tzw, kopczykowanie.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl